Out Of Ashes
czwartek, 25 kwietnia 2013
Butterfly
Cisza
Obudziłam się w nocy. Zegarek na mojej ręce pokazywał 03:02. Usiadłam i zwiesiłam nogi z łóżka. Przeczesałam palcami włosy i spojrzałam za okno. Na zewnątrz prószył lekki śnieg. Latarnia przy drodze lekko migotała. Wszystko było spowite śniegiem, a dookoła panowała cisza. Jakby cały świat spał, a śnieg otulił go niczym ciepłą kołdrą. Objęłam się ramionami i wzdrygnęłam z zimna. Powoli wygramoliłam się z łóżka i ubrałam na ramiona czarną bluzę. Podeszłam do okna i otwarłam je szeroko wpuszczając do środka zimny wiatr, który przyniósł mi na twarz kilka płatków śniegu. Nie zamykając okna podbiegłam do małej kupki ubrań i wyciągnęłam z niej dżinsy i i bluzkę. Ubrałam to szybko na siebie i poszukałam byle jakich skarpetek. Szybko naciągnęłam je na nogi i poszłam po kozaki. Zapięłam zamek przy każdym bucie i chwyciłam czarną kurtkę z krzesła. Ubrałam ją i wgramoliłam się na parapet. Zwiesiłam nogi za oknem i zeskoczyłam z parapetu. Śnieg cicho zgrzytnął pod moim ciężarem. Powoli ruszyłam w stronę bramy. kiedy tam dotarłam upewniałam się, że nikt nie zobaczy iż wymykam się z domu o 3 w nocy. Otwarłam furtkę i wyszłam. Ulica była pusta. Nie było słychać ani jednego auta. Przeszłam szybko na drygą stronę i ruszyłam małą boczną drogą w ciemność. Śnieg zgrzytał pod moimi nogami, a wiatr szumiał pomiędzy gałęziami drzew. Powoli szłam dalej, a śnieg prószył co raz bardziej zasypując moje ślady. Na moje czarne włosy spadały delikatne i małe płatki śniegu i po chwili topniały zostawiając po sobie tylko małą kropelkę wody.
"- To roje białych pszczół!- powiedziała stara babka.
- Czy małą także królową?- spytał chłopak, bo wiedział, że prawdziwe pszczoły mają królową.
- Naturalnie, że mają!- powiedziała babka.- Fruwa tam, gdzie się najgęściej roją. Jest większa od innych i nigdy nie odpoczywa na ziemi, odlatuje z powrotem w czarne chmury. Czasami w zimowe noce przelatuje przez ulice miasta i zagląda do wszystkich okien, a wtedy okna te zamarzają tak dziwnie, jak gdyby się pokrywały kwiatami." Zarecytowałam na głos.
- Królowa Śniegu, Hans Christian Andersen.- powiedziałam cicho do siebie, a z moich ust wydobył się duży obłok pary, który po chwili zniknął. Do moich oczu napłynęły łzy, który spłynęły po zaczerwienionym policzku od mrozu. Baśnie H.C. Andersena dostałam na moje 4 urodziny od dziadka i babci. Była to moja najcenniejsza pamiątka, jaka mi po nim została. Dziadek zmarł kiedy miałam 5 lat. Chodziłam wtedy do przedszkola. Otarłam policzki i spojrzałam w niebo pokryte czarnymi chmurami z których co raz mocniej padał śnieg. Zatrzymałam się na chwilę i patrzałam w niebo. Spuściłam głowę w dół i zacisnęłam powieki. Wzięłam kilka głębokich wdechów i niechętnie zawróciłam do domu. Jeśli ktoś mnie zobaczy spacerującą o tej porze będę miała przerąbane.
"- To roje białych pszczół!- powiedziała stara babka.
- Czy małą także królową?- spytał chłopak, bo wiedział, że prawdziwe pszczoły mają królową.
- Naturalnie, że mają!- powiedziała babka.- Fruwa tam, gdzie się najgęściej roją. Jest większa od innych i nigdy nie odpoczywa na ziemi, odlatuje z powrotem w czarne chmury. Czasami w zimowe noce przelatuje przez ulice miasta i zagląda do wszystkich okien, a wtedy okna te zamarzają tak dziwnie, jak gdyby się pokrywały kwiatami." Zarecytowałam na głos.
- Królowa Śniegu, Hans Christian Andersen.- powiedziałam cicho do siebie, a z moich ust wydobył się duży obłok pary, który po chwili zniknął. Do moich oczu napłynęły łzy, który spłynęły po zaczerwienionym policzku od mrozu. Baśnie H.C. Andersena dostałam na moje 4 urodziny od dziadka i babci. Była to moja najcenniejsza pamiątka, jaka mi po nim została. Dziadek zmarł kiedy miałam 5 lat. Chodziłam wtedy do przedszkola. Otarłam policzki i spojrzałam w niebo pokryte czarnymi chmurami z których co raz mocniej padał śnieg. Zatrzymałam się na chwilę i patrzałam w niebo. Spuściłam głowę w dół i zacisnęłam powieki. Wzięłam kilka głębokich wdechów i niechętnie zawróciłam do domu. Jeśli ktoś mnie zobaczy spacerującą o tej porze będę miała przerąbane.
To co mamy w sobie
Prawdziwa miłość
Dziewczyna wsiadła do samochodu i zapięła pas. Wyjrzała za szybę i pomachała jeszcze raz swojej przyjaciółce po czym spojrzała na kierowcę. Tak dobrze znała już te brązowe ciepłe oczy. Już tyle razy w nie patrzała. Był jej najlepszym przyjacielem. Zjawiał się zawsze kiedy go potrzebowała. Nie ważne która była godzina. Przyjeżdżał nawet w środku nocy, tak jak dziś. Ruszyli z podjazdu. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Kiedy jechali przez miasto w samochodzie trwała niezręczna cisza. Oboje na siebie nie patrzeli. Kiedyś czuła się przy nim bardzo swobodnie. Rozmawiali ze sobą na każdy temat. To właśnie jemu opowiadała jak jej poszła randka i co na niej robiła. Często nawet razem zasypiali kiedy miała doła. Byli niemal nierozłączni. To wszystko się zmieniło po tym jak powiedziała mu, że jest w nim zakochana. Nie wiedziała czy to ona czuje się bardziej spięta teraz czy to on zaczął ją inaczej traktować. Objęła się ramionami kiedy zbliżali się do mostu i lekko zadrżała.
- Zimno ci?- zapytał spoglądając na nią.
- Trochę, ale to nic.- uśmiechnęła się.
Chłopak zwolnił i odpiął pas po czym rozpiął zamek bluzy i ściągnął ją z siebie podając dziewczynie. Okulary zsunęły mu się z nosa i spadły na podłogę. Dziewczyna powoli ubrała bluzę i zapięła pas. Kiedy podniosła wzrok zobaczyła na środku drogi jakąś ciemną postać.
- Uważaj!- krzyknęła i zaciskając mocno powieki.
Usłyszała tylko pisk opon i jak uderzyli o barierę na moście. Głośny plusk. Wstrząs. Samochód powoli zaczął tonąć. Otwarła oczy kiedy poczuła jak woda zalewa jej ciało. Spojrzała na chłopaka który próbował w jakiś sposób otworzyć drzwi. Woda sięgała już ponad szyję. Wzięła ostatni łyk powietrza i spróbowała otworzyć drzwi ze swojej strony, ale ani drgnęły. Odwróciła się do chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu. Powoli odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią przepraszająco, ale ona tylko uśmiechnęła się i delikatnie pogładziła jego policzek. Chłopak odpiął jej pas i przyciągnął ją do siebie opierając czoło o jej czoło. Patrzeli sobie prosto w oczy. Dziewczyna otwarła usta i bezgłośnie powiedziała "Kocham Cię". Chłopak położył jej palec na ustach i uśmiechnął się. Delikatnie pocałował ją i bezgłośnie wypowiedział "Kocham Cię". Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i powoli zamknęła oczy. Jej ciało powoli stało się bezwładne i uniosło się lekko w górę. Chłopak przyciągnął ją do siebie mocno. Wiedział, że już nic nie może zrobić. Tylko czekać na koniec u jej boku. Nagle ktoś pojawił się przy oknie od strony pasażera. Drzwi się otwarły. Mężczyzna chciał pomóc mu wyjść z samochodu, ale chłopak tylko podał mu bezwładne ciało dziewczyny i uśmiechnął się lekko ostatni raz patrząc na nią. Wiedział, że nie uda mu się już wydostać. Czuł jak jego ciało staje się bezwładne i nie potrafi nawet sięgnąć ręką żeby odpiąć pas. Patrzał jak jej ciało znika płynąc w górę. Była bezpieczna. Tylko tego pragnął. Tak bardzo ją kochał, ale nawet nie potrafił sobie tego uświadomić. Nie żałował żadnej chwili z nią spędzonej. Jego oczy powoli się zamknęły, ale wciąż widział jej uśmiechniętą twarz i blask oczu.
~~~~~~
Czasem przyjaźń jest początkiem miłości.
- Zimno ci?- zapytał spoglądając na nią.
- Trochę, ale to nic.- uśmiechnęła się.
Chłopak zwolnił i odpiął pas po czym rozpiął zamek bluzy i ściągnął ją z siebie podając dziewczynie. Okulary zsunęły mu się z nosa i spadły na podłogę. Dziewczyna powoli ubrała bluzę i zapięła pas. Kiedy podniosła wzrok zobaczyła na środku drogi jakąś ciemną postać.
- Uważaj!- krzyknęła i zaciskając mocno powieki.
Usłyszała tylko pisk opon i jak uderzyli o barierę na moście. Głośny plusk. Wstrząs. Samochód powoli zaczął tonąć. Otwarła oczy kiedy poczuła jak woda zalewa jej ciało. Spojrzała na chłopaka który próbował w jakiś sposób otworzyć drzwi. Woda sięgała już ponad szyję. Wzięła ostatni łyk powietrza i spróbowała otworzyć drzwi ze swojej strony, ale ani drgnęły. Odwróciła się do chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu. Powoli odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią przepraszająco, ale ona tylko uśmiechnęła się i delikatnie pogładziła jego policzek. Chłopak odpiął jej pas i przyciągnął ją do siebie opierając czoło o jej czoło. Patrzeli sobie prosto w oczy. Dziewczyna otwarła usta i bezgłośnie powiedziała "Kocham Cię". Chłopak położył jej palec na ustach i uśmiechnął się. Delikatnie pocałował ją i bezgłośnie wypowiedział "Kocham Cię". Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i powoli zamknęła oczy. Jej ciało powoli stało się bezwładne i uniosło się lekko w górę. Chłopak przyciągnął ją do siebie mocno. Wiedział, że już nic nie może zrobić. Tylko czekać na koniec u jej boku. Nagle ktoś pojawił się przy oknie od strony pasażera. Drzwi się otwarły. Mężczyzna chciał pomóc mu wyjść z samochodu, ale chłopak tylko podał mu bezwładne ciało dziewczyny i uśmiechnął się lekko ostatni raz patrząc na nią. Wiedział, że nie uda mu się już wydostać. Czuł jak jego ciało staje się bezwładne i nie potrafi nawet sięgnąć ręką żeby odpiąć pas. Patrzał jak jej ciało znika płynąc w górę. Była bezpieczna. Tylko tego pragnął. Tak bardzo ją kochał, ale nawet nie potrafił sobie tego uświadomić. Nie żałował żadnej chwili z nią spędzonej. Jego oczy powoli się zamknęły, ale wciąż widział jej uśmiechniętą twarz i blask oczu.
~~~~~~
Czasem przyjaźń jest początkiem miłości.
Tonąć
~~~~
Czasami miłość jest silniejsza od śmierci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)